sobota, 13 sierpnia 2016

Wyzwanie: minimalizm kosmetyczny

Od jakiegoś czasu postawiłam sobie za punkt honoru oszczędzanie, co za tym idzie również kupowanie mniejszej liczby kosmetyków, ubrań czy butów. Jeżeli chodzi o buty czy ubrania to idzie mi to mniej więcej dobrze, chociaż przyznam, że bardziej mniej niż więcej, ale na szczęście z kosmetykami idzie mi dużo lepiej! Bardzo jestem z tego powodu szczęśliwa, ponieważ to właśnie kosmetyki były moim głównym "problemem". Bardzo lubiłam nowości kosmetyczne, co chwilę chciałam wypróbować coś co się pojawiło na rynku, a nie zawsze był to trafiony zakup. Takim oto sposobem miałam dużo kosmetyków, a używałam tylko kilku sprawdzonych. I co dziwne, nawet jeśli wypróbowałam coś nowego to i tak wracałam do tych "starych". Ot, taka złośliwość losu. Jednak wyciągnęłam wnioski i teraz kupuję dużo bardziej świadomie.

Zważywszy również na to, że stan mojej skóry bardzo się poprawił i wydaje mi się, że nie potrzebuję wielkich poprawek, postanowiłam też zminimalizować też nie tyle liczbę a ilość nakładanych przeze mnie kosmetyków codziennie. Mam swoją ulubioną dziesiątkę i używam jej codziennie, ale są to bardzo niewielkie ilości, więc makijaż wygląda bardzo naturalnie i minimalistycznie.


Raczej was nie zdziwiłam tymi kosmetykami, o niektórych mówię już chyba od początku istnienia tego bloga, chociaż jak widać są też "nowości". Jedną z nich jest Revlon Colorstay, do którego nigdy nie pałałam miłością, ale o dziwo jestem w nim zakochana. Dodatkowo przerzuciłam się na płynny kamuflaż z Catrice, którego używam pod oczy. No i kredka do ust z Golden Rose, która mną zawładnęła. Resztę bardzo dobrze znacie.

Nie byłabym też sobą gdybym nie stwierdziła, że dziesięć kosmetyków to za dużo i zredukowałam tą liczbę do ośmiu, inaczej w moim przypadku się nie da, ale w porównaniu z tym co było kilka miesięcy temu to jestem z siebie bardzo dumna.


Jeżeli wśród was są kobiety, które tak jak ja cierpiały na problem za dużej ilości kosmetyków, to polecam przyjrzeć się swojej kosmetyczce i spisać, bądź zapamiętać te kosmetyki, których używacie codziennie. Później dodać do nich te, które przydadzą się do makijażu na wyjście, a resztę wyrzucić lub oddać komuś, komu bardziej się przydadzą. Gwarantuję, że dzięki temu poczujecie się lżejsze, a wasz codzienny makijaż będzie trwał dużo krócej.

Na koniec dodam, że to nie są wszystkie kosmetyki kolorowe jakie posiadam na dzień dzisiejszy, aż tak szalona nie jestem, ale są to te podstawowe, dzięki którym zrobię makijaż na każdą okazję i nie muszę kombinować.

Mam nadzieję, że post się podobał.
Pozdrawiam wszystkich gorąco.
Papa.

1 komentarz:

Jeśli doceniasz moją prace i chcesz uczynić ją bardziej satysfakcjonującą dla mnie to pozostaw po sobie komentarz, obserwację, jeśli Twój blog okaże się dla mnie również ciekawy, to na pewno się odwdzięczę ;)