Dziś zapraszam Was na nietypowy wpis, otóż opowiem Wam o moich ukochanych cieniach, bez których nie wychodzę w domu.
Jednak zanim przejdę do sedna postu chciałabym Was zaprosić do polubienia mojej strony na facebooku: Sorenjabloguje. Póki co jeszcze nie ma tam wiele, ale postaram się tam publikować dużo więcej niż tutaj, będę tam częściej i będę Wam tam pokazywać dużo więcej. Mam nadzieję, że spodoba Wam się ta koncepcja i będziecie klikać "Lubię to!".
A teraz przechodząc do sedna postu pokażę Wam moje dwa ukochane cienie. Wiem, że jest tego niewiele, ale przy codziennym makijażu zawsze stawiam na klasykę i sprawdzone produkty, w tym przypadku są to 2 cienie różnych firm, ale razem wyglądają wspaniale. Przynajmniej ja uwielbiam ich połączenie.
Mój codzienny makijaż jest nudny jak flaki z olejem, dlatego też kolory tych cieni są również nudne. A są to:
-piękny jaśniutki beż od Inglota o nr 355
-ciepły brąz firmy my Secret o nr 506
Obydwa cienie mają matowe wykończenie. Nie jestem zbytnią fanką błysku na oku wciągu dnia, dlatego też pasują mi idealnie. No i na bazie trzymają się cały dzień. Jak dla mnie bomba.
Mam nadzieję, że spodobały Wam się te cienie. A może same macie i polecacie?
A jakie są Wasz podstawowe cienie bez których nie wyobrażacie sobie codziennego makijażu?
Na dzisiaj to już tyle. Ja zapraszam do komentowania i jeszcze raz do polubienia mojego fanpage'a, a my widzimy się już w sobotę w kolejnym poście. Papa.
ja przede wszystkim nie wyobrażam sobie makijażu bez tuszu :) a jeśli chodzi o cienie to gustuje w brązach, niebieskościach i fioletach :)
OdpowiedzUsuńInglot 355 to też jeden z moich "musthave" :)
OdpowiedzUsuń