niedziela, 12 lipca 2015

Baza pod cienie Mariza

Dziś przychodzę do was z nową recenzją. Tym razem wezmę pod lupę  bazę pod cienie firmy Mariza, której posiadaczką jestem już około roku. Używam jej codziennie, a przynajmniej za każdym razem kiedy się maluję, ponieważ jestem posiadaczką opadającej powieki i dzięki temu cienie bez bazy nie mają racji bytu. Mam ją już dłuższy czas, rok to jednak szmat czasu i przetestowałam ją już chyba w każdych warunkach.

Zacznę może od opakowania; jest ono białe, plastikowe, zwykłe pudełeczko, które mieści w sobie 5ml bazy.


Zapach tej bazy kojarzy mi się z jakimś kremem, tylko nie wiem jakim; ale jest bardzo delikatny, trochę syntetyczny i bardzo nie rzuca się od razu w nos. Co do konsystencji, to jest ona bardzo kremowa, ale trzeba nauczyć się z nią pracować. Początkowo miałam z nią nie mały problem, ponieważ baza jest nieco tempa w rozprowadzaniu i kiedy da się jej nieco więcej to robi się z niej taka skorupa, która dziwnie wygląda i dodatkowo jeszcze nic nie daje, poza tym robi się dziwny wał na powiece i wygląda to tragicznie. Dlatego trzeba jej dać bardzo małą ilość. Wymaga ona również przypudrowania. Inaczej z cieniami pracuje się dużo gorzej, oczywiście zamiast pudru można użyć cielistego cienia, dzięki temu od razu wyrównamy sobie kolor całej powieki. Nie daje ona również dużego krycia, dlatego osoby, które mają ciemne powieki, zaczerwienione mogą nie być zadowolone z jej krycia, ja i tak daję cielisty cień na powiekę, więc mi to nie przeszkadza.

Jeśli wyjmiemy ją z opakowania to na palcu możemy ujrzeć takie grudki, wygląda to dziwnie i kojarzy mi się z podkładami ze sklepu "wszystko za 2,99zł", jednak po roztarciu na powiece jest ok. Nie polecam nakładania jej pędzlem, najlepiej do tego celu nadaje się palec.

Co do trwałości, to tak jak już powiedziałam na samym początku mam opadająca powiekę, więc cienie trzymają się na moich oczach trochę krócej, ale dzięki tej bazie trzymają się cały dzień, oczywiście nie jest to zasługa samej bazy, bo cienie też dużo dają. Ja głównie używam cieni z Inglota i Makeup Revolution i mogę liczyć, że 10h to spokojnie cienie wytrzymają. Czasem nawet po 12-tu godzinach przychodzę do domu i są w stanie nienaruszonym. Jak jest bardzo upalny dzień to trzymają się troszkę krócej, wtedy w miejscu gdzie powieka na siebie nachodzi mam taki placek bez cieni. Zdarza się to jednak nie często.

I na koniec jeszcze powiem o tym, że ta baza jest bardzo wydajna. Używam jej rok, a nawet nie zużyłam połowy.

Podsumowując, baza spełnia swoje zadanie w 100%. Ja jestem z niej bardzo zadowolona. Jedynym minusem jest to, że mogłaby być bardziej kryjąca. Da się z tym poradzić. Poza tym widzę same plusy: długo trzyma cienie, jest wydajna, stosunkowo tania, bo kosztuje niecałe 20 zł. Można ją dorwać teraz na promocji za 8,30 zł bodajże, bo sama ją sobie zamówiłam powtórnie, będzie na zapas, dlatego jeżeli maci ochotę na nią to szukajcie konsultantki, albo też możecie same się zapisać do Marizy i kupować 30% taniej.

Moja ocena:

Mam nadzieję, że recenzja okazała się pomocna.
Miałyście do czynienia z tą bazą? Sprawdziła się?
Zapraszam na kolejne posty, dzięki za czytanie, będę wdzięczna za wszelkie komentarze i obserwacje, to daje dużo motywacji do dalszego pisania i wiele radości.
Pozdrawiam wszystkich, papa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli doceniasz moją prace i chcesz uczynić ją bardziej satysfakcjonującą dla mnie to pozostaw po sobie komentarz, obserwację, jeśli Twój blog okaże się dla mnie również ciekawy, to na pewno się odwdzięczę ;)